Rankiem między malowniczymi miejscowościami Tuczno i Zielona, na leśnych szlakach i przyległych parkingach, można było zauważyć dziesiątki pojazdów. Większość z nich przybyła z Poznania i okolicznego powiatu.
Zapytani o powód swojej obecności w lesie, wielu ludzi wymieniło ciszę i świeże powietrze jako główne atuty. Jeden z grzybiarzy podkreślił, że taki spokój jest niemożliwy do osiągnięcia w domu, zwłaszcza kiedy ma się dwoje małych dzieci. Wspomniał również o swojej długiej tradycji zbierania grzybów – zaczęło się to siedemnaście lat temu, kiedy jeździł na grzyby ze swoim dziadkiem. Od tamtego czasu, prawie każdego weekendu podejmował wyprawy do lasu.
– Moja żona zachęciła mnie do powrotu do tego hobby. Chyba spodobało jej się to i postanowiła ponownie poświęcić czas na zbieranie grzybów – mówił. – Dopiero zaczynamy, ale już widzimy, że grzyby są. Na początek wybraliśmy miejsce bliżej domu, ale z planami na dalsze wyprawy. Muszę sobie przypomnieć jak to było, kiedy chodziłem do lasu z dziadkiem i naszym małym pieskiem. Teraz muszę polegać tylko na sobie – kontynuował.
W okolicach Poznania zaczęły właśnie pojawiać się podgrzybki i maślaki. Doświadczeni grzybiarze udało się dzisiaj zebrać dość spore ilości tych gatunków, chociaż nie można mówić o takim obfitości jak w rejonach Krzyża, Kwilcza, Sierakowa czy Nowego Tomyśla.