W połowie lutego w mediach społecznościowych lokalnych gazet pojawiła się informacja o umieszczeniu w nietypowych miejscach kamer w jednym z poznańskich liceów. Dyrekcja tłumaczyła, że to tylko na chwilę, przez akty wandalizmu do jakich dochodziło na terenie tego pomieszczenia. Jak jest dzisiaj?
Widok z monitoringu nie tylko obejmował pisuary w męskiej toalecie, ale i kabiny. Dzięki temu oglądający miał pełną informację kto, kiedy i w jakim celu tam przychodzi. Nie wszystkim się to spodobało, w tym ani rodzicom uczniów, ani samym uczniom uczęszczającym do szkoły.
Dyrekcja LO w Poznaniu montaż kamer usprawiedliwiała powtarzającymi się w pomieszczeniu aktami wandalizmu, który doprowadził do tak radykalnych kroków. Zastrzegła również, że monitoring był włączony jedynie przez dwa tygodnie. Gdy akty wandalizmu ustały, wyłączono również kamery a sam autozapis został automatycznie zniszczony.
Uzupełniając swoją wypowiedź dyrekcja zastrzegła, że takie wydarzenia jak to z montowaniem kamery było wymuszone aktami wandalizmu jakie wydarzały się w tym czasie w murach szkoły.