W wielkopolskiej stolicy, Poznaniu, działacze Fundacji Dla Zwierząt Bahati, we współpracy z policją, podjęli działania w związku z alarmującym przypadkiem kota, który był przypięty łańcuchem do ogrodzenia. Zdarzenie miało miejsce na terenie prywatnej posesji, gdzie zwierzę przebywało w ogródku. W odpowiedzi na interwencję, właściciele czworonoga twierdzili, że kot jest obecnie na spacerze i spełnia swoje podstawowe potrzeby fizjologiczne.
Informacje o całym zdarzeniu zostały upublicznione przez Fundację Dla Zwierząt Bahati w niedzielę, 7 stycznia. Wpis w mediach społecznościowych zawierał wyraźne niezadowolenie z sytuacji: „Podczas gdy wszyscy nawołują do tego, aby zwierzęta były zabierane do domu na noc i chronione przed mrozem; kiedy schroniska błagają o pomoc dla swoich podopiecznych w przetrwaniu zimy; mamy do czynienia z interwencją policyjną w Poznaniu, gdzie kot jest przypięty łańcuchem do płotu i mieszka w budzie w ogródku”.
Podczas interwencji, przedstawiciele fundacji usłyszeli od właścicieli zwierzęcia, że ich kot jest obecnie w trakcie spaceru i spełnia naturalne potrzeby fizjologiczne. Fundacja nie kryła swojego zdenerwowania sytuacją. „Przy ujemnej temperaturze, kot musi opuszczać swoją nieocieploną drewnianą budę. Właściciele zapewniali nas, że ich pupil właśnie jest na spacerze 'na siku’. Zwierzę zostało zabrane do domu i na razie nie wróciło na łańcuch. Jesteśmy w kontakcie z właścicielami i monitorujemy sytuację” – podsumowali działania przedstawiciele fundacji.