Posłaniec partii Prawo i Sprawiedliwość, Bartłomiej Wróblewski, wystosował zarzuty wobec przewodniczących komisji wyborczych, twierdząc, że łamią one prawo. Odpowiadając na te zarzuty, jedna z osób zajmujących to stanowisko oświadczyła „Wyborczej”: – Nasze działania są zgodne z prawem, niezależnie od treści jakichkolwiek SMS-ów.
W 2021 roku mamy do czynienia z sytuacją, gdy wybory do Sejmu i Senatu odbywają się równocześnie z referendum. W dniu wyborów, niedzielę 15 października, Państwowa Komisja Wyborcza podkreśliła, że członkowie komisji obwodowych (których jest prawie 30 tysięcy na terenie całego kraju) nie mają prawa pytać wyborców, które karty chcieliby otrzymać do głosowania. Zdaniem PKW, decyzja ta powinna być podejmowana przez samych wyborców, a zadawanie takich pytań uważane jest za „niewłaściwe”.
Przewodnicząca jednej z obwodowych komisji wyborczych w Poznaniu, która pozostała anonimowa, oświadczyła: – Zanim otworzyliśmy lokal wyborczy i zgłosiliśmy gotowość do pracy, przeprowadziliśmy dyskusję na temat naszego podejścia. Wszyscy członkowie komisji zgodzili się, że Kodeks wyborczy nie zakazuje pytać głosujących, czy chcą otrzymać wszystkie karty do głosowania.